wróć...Okoliczności uniewinnienia Eugenii Pol
14 stycznia 1949 r. przed sądem okręgowym w Łodzi odbyła się rozprawa, na której zapadł wyrok uniewinniający w sprawie rodziny Pohlów (Jana, jego żony Janiny oraz ich dzieci Mieczysława i Eugenii, osławionej nadzorczyni z mieszczącego się przy ul. Przemysłowej w Łodzi niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci), oskarżonej o przyjęcie volkslisty w trakcie II wojny światowej. Podstawę prawną postępowania stanowił dekret z 28 czerwca 1946 r. O odpowiedzialności karnej za odstępstwo od narodowości w czasie wojny 1939–1945 r., stanowiący ostatni z serii głównych aktów prawnych, za pomocą których komunistyczne władze próbowały uregulować tę kwestię.
Rozprawa miała rutynowy charakter i zeznawali na niej jedynie świadkowie wskazani przez samą rodzinę. Ich zeznania zaważyły na korzyść rodziny Pohlów, ponieważ dostarczyli licznych świadectw jej rzekomo propolskiej podstawy (wstawiennictwa względem Polaków u niemieckich władz, ukrywania osób i przechowywania ich rzeczy itd.). W zeznaniach tych pojawił się także wątek przyjęcia volkslisty przez rodzinę na skutek zastraszania i w obawie przed represjami (ojciec rodziny Jan Pohl był Ślązakiem i z tego powodu uznawany był przez okupacyjną administrację za spolonizowanego Niemca), jednak wybrzmiewał on przede wszystkim w wyjaśnieniach składanych przez oskarżonych, wspominających wręcz o groźbie fizycznej likwidacji. Należy zwrócić uwagę, że świadkowie skupiali się głównie na postaci Jana Pohla (co znalazło odbicie w postawie prokuratora, który apelował o skazanie pozostałych członków rodziny, ocenę winy Jana pozostawiając sądowi), a przynajmniej część z nich tkwiła w zależności personalnej od rodziny (Bronisława Gromek była nawet krewną Janiny, co obie jednak zataiły).
W trakcie postępowania nie wyszedł na jaw fakt pracy Eugenii Pohl jako nadzorczyni w obozie przy ul. Przemysłowej, który został przez nią zatajony. Znamienne jest jednak, że nie była ona w stanie przedstawić konkretnych argumentów, które mogłyby świadczyć o jej godnej postawie w trakcie okupacji. Jej wyjaśnienia i treść złożonego wcześniej wniosku rehabilitacyjnego miały dość lakoniczny charakter. W tym ostatnim dokumencie znalazło się jednak brzmiące groteskowo w kontekście jej działalności w obozie stwierdzenie: „Jestem Polką i ani myślą, ani czynem nie zdradziłam Narodu Polskiego”. Zeznania przemawiające na korzyść rodziny jako całości wystarczyły jednak do jej uniewinnienia.
Co ciekawe, nazwisko Eugenii Pohl (na ogół w formie Genowefa Pohl) pojawiło się także w aktach toczącego się mniej więcej w tym samym czasie śledztwa w sprawie obozu przy ul. Przemysłowej prowadzonego przez sędzię śledczą Sabinę Krzyżanowską. Ta jednak nie potrafiła ustalić miejsca pobytu Pohl i wobec nadzorczyni nie wyciągnięto wtedy żadnych konsekwencji.
Ponadto w pochodzących z tego okresu księgach ewidencyjnych obozu pracy na Sikawie i więzień w Łęczycy i przy ul. Kopernika w Łodzi znajdują się informacje na temat więźniarek noszących imię i nazwisko Eugenia Pohl, które osadzono tam w związku z przyjęciem volkslisty. Wgląd w ich szczegółowe personalia pozwala jednak ustalić, że zbieżność ta jest zupełnie przypadkowa.
Wątek procesu rehabilitacyjnego powrócił w czasie toczącego się w latach 70. procesu dotyczącego obozowej działalności Eugenii Pohl (wtedy posługującej się taką wersją nazwiska), zarówno w wyjaśnieniach składanych przez nią samą, jak i w zeznaniach dwóch świadków, którzy pojawili się już w trakcie postępowania z lat 40. Z wyjaśnień byłej nadzorczyni wywnioskować można, że w przyjęciu volkslisty przez rodzinę istotną rolę odegrać musiała obawa przed utratą majątku, choć wątek ten nie pojawił się na procesie rehabilitacyjnym. Świadkowie zasadniczo powielili natomiast swą narrację sprzed lat, zarzekając się, że w tym czasie nie wiedzieli nic o pracy Eugenii w obozie, co najwyżej posiadając jakieś informacje, że ta pracowała „u dzieci”.
Źródło: Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej