Źródło cierpienia
Niebieskie oczy, jasne włosy
Szacuje się, że w okresie drugiej wojny światowej ok. 196 tys. polskich dzieci zostało poddanych germanizacji. Po wojnie do kraju powróciło zaledwie 30 tys. spośród nich.
„Uważam za rzecz słuszną, aby czyste rasowo małe dzieci rodzin polskich zostały zebrane razem i wychowywane w specjalnych, niezbyt dużych przedszkolach i domach dziecka. Odbieranie dzieci można uzasadnić zagrożeniem ich zdrowia”.
Źródło cytatu: fragment pisma H. Himmlera do A. Greisera, 18.06.1941, AIPN GK 912/1180.
„Podczas apelu wybierali z szeregu chłopców, dziewczynki (przeważnie w wieku 7-8 lat), zabierali je do odrębnego pomieszczenia. Kazali rozebrać się do naga i przeprowadzali różne badania i zręcznościowe ćwiczenia. Część przebadanych zabierali ze sobą, już do obozu nie powracały. Dzieci wyselekcjonowane charakteryzowały się dobrą budową ciała, jasnymi włosami, niebieskimi oczami. Ja również wiele razy przechodziłem takie badania (…)”.
Źródło cytatu: zeznanie Jana Malinowskiego, Akta Podręczne Śledztwa OKBZH, syg. S 4/00/Zn, k. 14.
Fot. 1. Fotografia Ewy Sochackiej – dziecka germanizowanego (Instytut Pamięci Narodowej).
„Ty, ty i ty jesteście od dziś Niemcami”
Miejsca takie jak obozy przesiedleńcze czy niemiecki obóz koncentracyjny dla dzieci polskich przy ul. Przemysłowej w Łodzi były pierwszym w krokiem w procedurze germanizacyjnej. To właśnie tam podczas specjalnych apeli dokonywano wstępnej selekcji dzieci i kierowano je do dalszych, bardziej szczegółowych badań. W okupowanej Łodzi przeprowadzano je m.in. w „obozie rasowym” przy ul. Spornej. Jednym z dzieci poddanych takim badaniom był więzień obozu przy ul. Przemysłowej Teofil Tratowski, który po latach opisał przebieg selekcji.
„Cywile wraz z lagerfurerem zaczeli nas oglądać. Kazano zdjąć nakrycie głowy. Przed niektórymi dziećmi zatrzymywali się na trochę dłużej, coś rozmawiali po niemiecku (…) i po oglądnięciu nas Lagerleiter zaprowadził nas do magazynu (…) i tam przebraliśmy się w cywilne rzeczy. (…) Po przebraniu się zaprowadzono nas do fotografa. Fotograf dokonał zdjęć oraz odcisków palców. (…) Sprawdzono nas jeszcze raz dokładne personalia i wygląd nasz. Wyprowadzono nas przez bramę główną i niedaleko, ok. jednego kilometra pod górką znajdował się parkan drewniany. (…) Weszliśmy pod budynek, na którym widniał napis Rase Zidlung Amt Licmanstat [Rasse- und Siedlungshauptamt Litzmannstadt]”.
Źródło cytatu: relacja Teofila Tratowskiego, AIPN GK 165/379, t. 16, k. 79-80.
Fot. 1. Inspekcja komisji germanizacyjnej w obozie przy ul. Przemysłowej (Instytut Pamięci Narodowej).
„Proszę przyjść jutro…”
„[Babcia] po jakimś czasie dostała wezwanie do Jugendamtu, na badania ze mną. No i po tym badaniu stwierdzono, że powinnam mieć jeszcze dalsze badania »proszę przyjść jutro«. No niestety tak się stało, że babcia mnie już nie odnalazła”.
Źródło cytatu: relacja Barbary Paciorkiewicz w filmie „Skradziona tożsamość”, reż. Katarzyna Pełka-Wolszatajn, 2023.
„(…) gdy miałam dwanaście lat, zabrano mnie do niemieckiego biura, gdzie badał mnie dr Grohmann. Oglądał oczy, uszy, włosy”.
Źródło cytatu: zeznanie Barbary Mikołajczyk przed sądem w Ludwigsburgu [w:] A. Malinowska, Brunatna Kołysanka, Warszawa 2017, s. 109.
Fot. 1. Wezwanie do stawienia się na badania rasowe (Archiwum Państwowe w Łodzi).
Wybrane ośrodki germanizacji dzieci polskich
Germanizacja przebiegała w szeregu przeznaczonych ku temu specjalnych ośrodków m.in. przygotowujących dla dzieci dokumenty „poświadczające” nową tożsamość. Pośród licznych powojennych relacji wywiezionych osób wzmiankowane są między innymi trzy ośrodki tego typu: w Bruczkowie, Kaliszu i Połczynie-Zdroju.
Na ilustracji lokalizacja wybranych ośrodków germanizacyjnych w okresie drugiej wojny światowej.
- Bruckau (Bruczków) – Okręgowy Dom Dziecka (Gaukinderheim);
- Kalisch (Kalisz) – Okręgowy Dom Dziecka (Gaukinderheim);
- Bad Polzin (Połczyn-Zdrój) – ośrodek Lebensborn.
Źródło ilustracji: kadr z filmu „Skradziona tożsamość”, reż. Katarzyna Pełka-Wolsztajn, 2023.
Gaukinderheim Bruckau (Bruczków)
Okręgowy Dom Dziecka w Bruczkowie (Gaukinderheim Bruckau) działał w latach 1941-1942. Niemcy przeznaczyli na ośrodek pałac należący na początku XX w. do Wandy Koczorowskiej. W momencie wybuchu wojny funkcjonowało tam Małe Seminarium Misyjne oo. Werbistów. W 1940 r. w pałacu znajdował się niemiecki obóz przejściowy dla księży. Po utworzeniu urzędu meldunkowego dla germanizowanych dzieci w Kaliszu ośrodek w Bruczkowie zmieniono na stację III stopnia, gdzie umieszczano dzieci wyselekcjonowane pod względem rasowym. Kierowniczką ośrodka była Johanna Zander.
„W grudniu 1941 r. przywieziono około 16-ro dzieci razem z dwoma siostrami zakonnymi z sierocińca z Wolsztyna. Dzieci te przebywały w zakładzie około 6-ciu tygodni, będąc stale pod ścisłą obserwacją i badane co do ich inteligencji, a przede wszystkim ich aryjskiego pochodzenia, po czym zjeżdżało Gestapo, dzieci fotografowano ze wszystkich stron i o ile się okazało, że są inteligentne i czystej rasy, wywożono je do Niemiec”.
Źródło cytatu: relacja Władysława Rackiego, Archiwum Akt Nowych, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, sygn. 2/402/0/6/377, k. 9.
Fot. 1. Dwór w Bruczkowie, w którym w okresie II wojny światowej funkcjonował Gaukinderheim, 1935 r.
Źródło: „Przegląd Katolicki” nr 9 rok 41 z 3 marca 1935 r., s. 5 (PAN Biblioteka Kórnicka).
Gaukinderheim Kalisch (Kalisz)
Okręgowy Dom Dziecka w Kaliszu (Gaukinderheim Kalisch) powstał jesienią 1942 r. Znajdował się w budynku klasztoru Sióstr Nazaretanek przy ul. Śródmiejskiej 43. 19 września 1942 r. siostry zostały wywiezione przez Niemców do obozu pracy w Bojanowie. W „Gaukinderheim Kalisch” przebywało jednorazowo od 60 do 80 dzieci w wieku od 2 do 14 lat. Były bite za mówienie po polsku. W ośrodku w Kaliszu życie stracił czternastoletni Zygmunt Światłowski, popchnięty przez dyrektorkę Johannę Zander na niezabezpieczone przewody elektryczne.
„Po kilku dniach wywieziono część dzieci wraz ze mną do Kalisza. Tam przebywałam kilka miesięcy, podlegałam również badaniom kwalifikującym przez inną grupę żołnierzy niemieckich. Znajdowaliśmy się w klasztorze lub plebanii obok kościółka. Warunki były bardzo ciężkie, prowadzono kartotekę przez Niemki-opiekunki o naszych postępach. Nie wolno było mówić po polsku. Tam również przez moją postawę niechęci mówienia po niemiecku sporo ucierpiałam. Też próbowałam ucieczki”.
Źródło cytatu: relacja Ireny Michalskiej, APŁ, Zrzeszenie Dzieci Polskich Germanizowanych przez reżim hitlerowski z siedzibą w Łodzi, sygn. 39/2381/0/7, k. 212.
„Kolejnym sposobem złamania nas za byle przewinienie było wsadzanie nas do tzw. komina. Była to nisza, z której wybierano sadzę, wysokość 60 cm i szerokości 50 cm x 50 cm, w której nie można było ani stać, ani siedzieć, tylko w skulonej pozycji trzeba było wytrzymać nawet do 48 godz. bez jedzenia i picia. Jak wywlekli takie dziecko z tego komina, to często było nieprzytomne, zszokowane, ubrudzone sadzami, wymiocinami i odchodami”.
Źródło cytatu: relacja Janusza Bukorzyckiego, APŁ, Zrzeszenie Dzieci Polskich Germanizowanych przez reżim hitlerowski z siedzibą w Łodzi, sygn. 39/2381/0/6, k. 196.
Fot. 1. Dziewczynka z Gaukinderheim Kalisch (Archiwum Państwowe w Kaliszu).
Lebensborn Bad Polzin (Połczyn-Zdrój)
Ośrodek Lebensborn w Połczynie-Zdroju rozpoczął funkcjonowanie w 1937 r. Podlegał centrali Lebensborn w Monachium. Początkowo trafiały do niego kobiety ciężarne, które przeszły szczegółowe badania rasowe i miały rodzić dzieci „czystej krwi”. W sprawozdaniu z 25 września 1941 r. kierownik ośrodka Robert Düker wykazywał, iż w okresie od 1938 r. do 31 sierpnia 1941 r. w Połczynie przebywało 541 kobiet. Od 1942 r. do Połczyna były kierowane dzieci polskie przeznaczone do germanizacji. W ośrodku przebywało ich przeciętnie około 20. Były to główne dzieci w wieku przedszkolnym.
Fot. 1. Połczyn-Zdrój, początek XX w. (Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu).
Sprawcy
Heinrich Himmler urodził się 7 października 1900 r. w Monachium, zmarł 23 maja 1945 r. w Lüneburgu. Był odpowiedzialny za realizację polityki germanizacyjnej III Rzeszy. Z jego inicjatywy w 1935 r. powstało stowarzyszenie Lebensborn, które w okresie drugiej wojny światowej było zaangażowane w proces przekazywania polskich dzieci do niemieckich rodzin. Mianowany w 1939 r. Komisarzem Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny (Reichskomissar für die Festigung deutschen Volkstums), do którego zadań należało m.in. „zniemczenie” okupowanej Polski Zachodniej. Od 1940 r. koordynował prace Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS (Rasse- und Siedlungshauptamt), który w podległych placówkach przeprowadzał badania rasowe. „Wszelką dobrą krew – i to jest pierwszym założeniem, o którym musicie pamiętać – gdziekolwiek ją na wschodzie napotkacie, możecie ją zdobyć, albo zabić (…) Gdziekolwiek napotkacie dobrą krew, macie ją zdobyć dla Niemiec, albo postarać się o to, by przestała istnieć. W żadnym razie nie może ona pozostawać po stronie naszych wrogów”.
Przemówienie Heinricha Himmlera, wrzesień 1942 r., cyt. za: R. Hrabar, „Lebensborn” czyli źródło życia, Katowice 1976, s. 24.
Fot. 1. Heinrich Himmler, 1940 r. (Narodowe Archiwum Cyfrowe / domena publiczna).
Sprawcy
Max Sollmann urodził się 6 czerwca 1904 r. w Bayreuth, zmarł 27 maja 1978 r. w Monachium. Od 1922 r. członek NSDAP, brał udział w „puczu monachijskim”. Ponownie wstąpił do NSDAP w 1937 r., w tym samym roku stał się również członkiem SS. Po wybuchu wojny pracował jako referent w Komisariacie Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny. Od 1940 r. do końca wojny stał na czele organizacji Lebensborn w randze SS-Standarteführera. W ramach powojennych rozliczeń Sollmann został ukarany jedynie w symbolicznym wymiarze. Aresztowany przez Amerykanów 6 lipca 1945 r. i sądzony przez Amerykański Trybunał Wojskowy w VIII procesie norymberskim (tzw. „proces RuSHa”) w latach 1947-1948, został skazany za przynależność do SS na 2 lata i 8 miesięcy więzienia (karę uznano za odbytą). Z kolei w 1950 r. w ramach procedury denazyfikacyjnej wymierzono mu karę prac społecznych i konfiskaty części majątku, zredukowane ostatecznie do kary w wysokości 50 marek. Przeniósł się do Monachium, gdzie pracował w handlu.
Fot. 1. Max Sollmann, szef Lebensbornu w latach 1940-1945 (domena publiczna).
Sprawcy
Inge Viermetz urodziła się 7 marca 1908 r. w Aschaffenburgu, zmarła 23 kwietnia 1997 r. w Vaterstetten. Od 1923 r. pracowała jako stenotypistka w kilku firmach w Krefeld (Nadrenia-Północna Westafalia). Od 1937 r. należała do Narodowosocjalistycznej Ludowej Opieki Społecznej (Nationalsozialistische Volkswohlfahrt). Poprzez niemiecki urząd pracy znalazła w 1938 r. zatrudnienie w centrali Lebensbornu w Monachium, gdzie pracowała kolejno w: Wydziale Przyjęć do Ośrodków, Wydziale Opieki i Adopcji, Wydziale Sierot Wojennych, zaś od września 1941 r. kierowała Wydziałem Głównym A „Praca”. Była odpowiedzialna za kierowanie na teren Rzeszy dzieci polskich wytypowanych do germanizacji z okręgu Rzeszy „Kraj Warty”. Od grudnia 1942 r. jako przedstawicielka Lebensbornu na północną Francję kierowała Domem Dziecka „Ardeny” w Vegimoncie. Rok później zakończyła pracę w Lebensborn. 30 lipca 1945 r. została aresztowana, zwolniono ją w styczniu następnego roku. Ponownie aresztowana w styczniu 1947 r. 10 października zasiadła na ławie oskarżonych w VIII procesie norymberskim (tzw. „procesie RuSHa”). 10 marca 1948 r. została uniewinniona z powodu braku dowodów.
Fot. 1. Inge Viermetz podczas VIII procesu norymberskiego, 28 I 1948 r. (domena publiczna).
Sprawcy
Hildegard Hetzer urodziła się 9 czerwca 1899 r. w Wiedniu, zmarła 8 sierpnia 1991 r. w Gießen. Studiowała psychologię na uniwersytecie w Wiedniu. W 1931 r. została profesorem Akademii Pedagogicznej w Elblągu. Od 1940 r. zatrudniona w placówce Narodowosocjalistycznej Ludowej Opieki Społecznej (Nationalsozialistische Volkswohlfahrt) w Poznaniu. Została stamtąd oddelegowana w marcu 1942 r. do Okręgowego Domu Dziecka w Bruczkowie (Gaukinderheim Bruckau), gdzie badała dzieci pod kątem psychologicznym. Po dwóch miesiącach pracy w Bruczkowie wróciła do Poznania. Po drugiej wojnie światowej znalazła zatrudnienie w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Weilburgu (Hesja). Jednocześnie wykładała na Uniwersytecie w Marburgu (Hesja). Odznaczona w 1972 r. Orderem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec.
„W ochronce w Bruckau dzieci te badane będą pod względem psychicznym przez profesora-kobietę dr Hildegard Hetzer /NSDAP, Reichsleitung, Główny Urząd Narodowej Opieki Społecznej/. Następnie kierownik ochronki wyda /w porozumieniu z personelem lekarskim/ dokładną charakterystykę o każdym dziecku. Dzieci pozostają w Brockau około 6 tygodni”.
Źródło cytatu: tłumaczenie zarządzenia nr 67/I z 19 lutego 1942 r. dotyczącego zniemczenia dzieci z polskich rodzin i z byłych polskich sierocińców, APŁ, Akta miasta Łodzi Wydział Zdrowia (Gesundheitsamt), Badania dzieci dla celów germanizacyjnych, Lit. C-L, k. 2.
Fot.1. Hildegard Hetzer, 1931 r. (domena publiczna).
Mecenas zrabowanych dzieci
Już w 1945 r. Polski Czerwony Krzyż rozpoczął mozolne poszukiwania dzieci wywiezionych do III Rzeszy i dzieci polskich robotnic przymusowych. Z kolei w 1947 r. nowe polskie władze utworzyły stanowisko Pełnomocnika Rządu Polskiego ds. Rewindykacji Dzieci Polskich. Powołano na nie młodego prawnika ze Śląska – Romana Hrabara.
„Urodziłem się dnia 28 marca 1909 w Kołomyi (…). Po czteroletnich studiach prawniczych na Uniwersytecie lwowskim i krakowskim, po uzyskaniu dyplomu magistra praw, odbyłem jednoroczną aplikację sądową, po czym po krótkiej aplikacji adwokackiej, przeszedłem do służby w Prokuratorji Generalnej R.P. w Warszawie. (…) W okresie okupacji byłem długi okres czasu bez pracy (…), następnie zaś pracowałem do chwili wybuchu powstania, jako aplikant u adwokata Dominika Pogłodzińskiego w Warszawie. Po powstaniu warszawskim udałem się do Krakowa, gdzie zajęty byłem w firmie transportowej, do chwili aresztowania przez Gestapo. Po oswobodzeniu Krakowa i Śląska udałem się natychmiast do Katowic, gdzie zgłosiłem się do Urzędu Wojewódzkiego (…). Z dniem 1 października 1945 powierzono mi funkcję naczelnika Wydziału (Pracy i Opieki Społecznej). (…) W czasie okupacji zrobiłem tajnie pracę doktorską z dziedziny prawa handlowego, u prof. Jana Namitkiewicza. Władam językami francuskim, angielskim i niemieckim”.
Źródło cytatu: życiorys Romana Hrabara z 1946 r., AAN, Generalny pełnomocnik ds. rewindykacji, sygn. 315, k. 8.
Fot. 1. Zdjęcie Romana Hrabara z 1946 roku (Archiwym Akt Nowych).
Odnaleźć za wszelką cenę
„Tak na terenie Niemiec jak i Austrii, znajduje się duża ilość dzieci w swoim czasie wywiezionych z Polski, w celach germanizacji ich, które zostały rozdane chłopom na wieś. Wyszukiwanie tych dzieci jest sprawą bardzo trudną i żmudną, zwłaszcza, że chłopi przyzwyczaili się do tych dzieci i niechętnie ich oddają, pomiędzy dziećmi jest dużo sierot, w wielu wypadkach nie można nawet ustalić nazwisk tych dzieci. P.C.K. i Komitety zajmują się odszukiwaniem dzieci i roztaczają nad nimi opiekę. W Salzburgu na przykład PCK prowadzi sierociniec, w którym jest zgoła 50 dzieci. Wskazanym jest, ażeby władze Amerykańskie wydały zarządzenia, ażeby niezwłocznie zgłosić dzieci Polskie [sic!] pod surową odpowiedzialnością za ukrywanie takich dzieci”.
Źródło cytatu: sprawozdanie inż. Emila Lansberga z dn. 13.10.1945 r., AAN, Generalny pełnomocnik ds. rewindykacji, sygn. 313, k. 7.
Fot. 1. Afisz z ogłoszeniem o akcji poszukiwania dzieci wywiezionych przez Niemców (Archiwum Akt Nowych).
To są nasze dzieci
„(…) dzieci [z Polski] stanowią ok. 90% ogółu dzieci poszukiwanych i odnalezionych. Faktycznie Child Search [dział Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej Czerwonego Krzyża zajmujący się odzyskiwaniem zrabowanych dzieci] pracuje wyłącznie dla spraw polskich”.
Źródło cytatu: uwagi Romana Hrabara w sprawie likwidacji akcji rewindykacji na terenie Niemiec, AAN, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w Warszawie, sygn. 373, k. 4.
„(…) Duże osiągnięcie stanowi odnalezienie większej grupy dzieci w zakładzie niemieckim »Schloss Hubertus« koło Würzburga, o który to zakład toczyła się długa walka, gdyż czynniki niemieckie twierdziły w sposób stanowczy, że wszystkie dzieci w tym zakładzie są pochodzenia niemieckiego. Na podstawie dokumentów przywiezionych przeze mnie ze Śląska w dniu 7.5.47 zidentyfikowano 25 dzieci, które w większości posiadają rodziny przebywające w Polsce. Odebranie dzieci z zakładu w dniu 10.5.47 odbyło się w obecności przedstawicieli prasy i artykuły o tym wydarzeniu ukazały się w prasie amerykańskiej (…)”.
Źródło cytatu: fragment raportu Romana Hrabara z dnia 26.05.1947 r., AAN, Generalny pełnomocnik ds. rewindykacji, sygn. 317, k. 69.
Fot. 1. Schemat poszukiwań dzieci na terenie Niemiec (Archiwum Akt Nowych).
Długa droga do domu
„Pociąg repatriacyjny jechał z Berlina. Cały pociąg był tymi dziećmi [wypełniony]. Jechał on aż do Warszawy. Natomiast ja jedna, jedyna wysiadałam w Poznaniu, bo ja jedna, jedyna jechałam do rodziny”.
Źródło cytatu: relacja Alodii Witaszek-Napierały pochodząca z filmu dokumentalnego „Skradziona tożsamość”, reż. Katarzyna Pełka-Wolsztajn, 2023.
„Po wojnie trafiliśmy do Salzburga. Było tam około setki [dzieci] – dziewcząt i chłopców razem. (…) Uczyli nas po polsku. W 1946 r. jedna grupa pojechała do Ameryki. A druga, przez Włochy do Barcelony, do Hiszpanii na rekonwalescencję”.
Źródło cytatu: relacja Janusza Bukorzyckiego, nagranie dla Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu z dn. 25.09.2023 r.
Fot. 1. Dzieci po powrocie z Niemiec do Polski (Muzeum Historii Katowic).
Alodia i Daria Witaszek
Ich ojciec, wybitny lekarz i mikrobiolog – Franciszek Witaszek, stał w okresie okupacji na czele „Związku Odwetu” Okręgu Poznań ZWZ. Wraz z grupą współpracowników został ujęty i stracony. Rodzina doktora również stała się celem dla Niemców. Jeszcze w marcu 1943 r. aresztowano żonę dra Witaszka – Halinę, którą osadzono następnie w KL Auschwitz, a potem KL Ravensbrück. We wrześniu 1943 r. pięcioletnia Alodia oraz czteroletnia Daria – dwoje z jego pięciorga dzieci, których nie udało się ukryć rodzinie, zostały poddane germanizacji.
„W lutym 1943 roku musieliśmy przyjść z naszymi opiekunami do urzędu SS (…). Badano nas pod względem rasy i przydatności dzieci do germanizacji (…). Nasi opiekunowie musieli nas pozostawić, a my zostałyśmy zabrane do obozu przejściowego na ulicę Główną w Poznaniu”.
Źródło cytatu: relacja Alodii Witaszek-Napierały w filmie „Skradziona tożsamość”, reż. Katarzyna Pełka-Wolsztajn, 2023.
Po wywiezieniu z Poznania dziewczynki osadzone zostały najpierw w obozie przy ul. Przemysłowej w Łodzi, a następnie kolejno w dwóch ośrodkach germanizacyjnych.
„Już w drugiej połowie października (…) znalazły się córki w SS-Kinderheimie w Kaliszu. W pierwszych dniach listopada odnalazł je tu mój brat (…). Obie dziewczynki przebywały w SS-Heimie w Kaliszu do połowy stycznia 1944 r. Tutaj też dokonano częściowego ich zniemczenia. Bratu memu zakazano je odwiedzać. (…) Z Kalisza przewieziono obie do SS-Heimu w Połczynie. (…) W dalszym ciągu przeprowadzono ich germanizację. W momencie, kiedy opuszczały ten zakład, umiały już tylko po niemiecku (…)”.
Źródło cytatu: relacja Haliny Witaszek, AIPN GK 165/379, t. 17, k. 292.
Dzieci zostały rozdzielone i adoptowane przed dwie rodziny. Alodia w kwietniu 1944 r. wyjechała pod Berlin do rodziny Dahl, a Daria trafiła do Austrii, do rodziny Schoeln. W 1947 r. Halina Witaszek zgłosiła się do Romana Hrabara z prośbą o odnalezienie jej córek. Po kilku miesiącach udało się odnaleźć obie dziewczynki. Alodia powróciła do Polski w listopadzie 1947 r., a niemal miesiąc później do domu dotarła Daria.
Fot. 1. Alodia i Daria Witaszkówny (archiwum prywatne rodziny Alodii Witaszek-Napierały).
Barbara Paciorkiewicz
Ur. 1 lutego 1938 r. w Gdyni jako Barbara Gajzler. We wrześniu 1939 r. straciła oboje rodziców. Znalazła się w Łodzi pod opieką babci, która została wezwana do stawienia się z wnuczką na badanie rasowe. Gdy zgodnie z poleceniem Niemców babcia zgłosiła się po odbiór dziecka kolejnego dnia, Basi już nie było. Nazwisko dziewczynki zostało zmienione na „Bärbel Geiser”, a ona sama trafiła do ośrodków germanizacyjnych w Bruczkowie i Połczynie-Zdroju. Z Połczyna zabrano ją do miejscowości Lemgo w Nadrenii Północnej-Westfalii.
„Przyszedł taki pan, ja poszłam na koniec kolejki i ten pan się mną zainteresował. Poszliśmy na spacer koło tego budynku. No i za jakiś czas, może następnego dnia lub w tym samym (…) zabrał mnie do siebie”.
Źródła cytatu: relacja Barbary Paciorkiewicz w filmie „Skradziona tożsamość”, reż. Katarzyna Pełka-Wolszatajn, 2023.
Od tego momentu stała się „Bärbel Rossmann”. Miała zastąpić Ursel – zmarłą w wieku dziesięciu lat córkę swoich niemieckich rodziców adopcyjnych. Nosiła jej ubrania, bawiła się jej zabawkami: „Zawsze mówili »Nasza kochana Ursel« Ja też chciałam być tą kochaną Ursel. (…) Stała się dla mnie przykładem”.
Źródła cytatu: relacja Barbary Paciorkiewicz w filmie „Skradziona tożsamość”, reż. Katarzyna Pełka-Wolszatajn, 2023.
W 1948 r. Rossmanom nakazano oddanie dziecka. Basia trafiła najpierw do ośrodka przejściowego w Niemczech, a potem do Polski, pod opiekę kolejno babci i cioci. Ostatecznie została umieszczona w domu dziecka, w którym spędziła osiem lat.
Fot. 1. Basia Gajzler – fotografia wykonana podczas badań rasowych (archiwum prywatne Barbary Paciorkiewicz).
Roman Roszatowski / Hermann Lüdeking
Roman Roszatowski urodził się 20 stycznia 1936 r. W trakcie drugiej wojny światowej przebywał w domu dziecka przy ul. Karolewskiej (wówczas Albrecht-Thaer-Straße 1). W 1942 r. został przetransportowany do Okręgowego Domu Dziecka w Bruczkowie (Gaukinderheim Bruckau), następnie do Okręgowego Domu Dziecka w Kaliszu (Gaukinderheim Kalisch), by ostatecznie trafić do domu dziecka „Słoneczna Łąka” („Sonnenwiese”) w miejscowości Kohren-Sahlis (Saksonia). Z ostatniego ośrodka został adoptowany w grudniu 1942 r. przez Marię Lüdeking, działaczkę Związku Dziewcząt Niemieckich (Bund Deutscher Mädel) zamieszkałą w miejscowości Lemgo (Nadrenia-Północna Westfalia), która straciła dorosłego syna podczas walk Niemców w okupowanej Grecji. Po drugiej wojnie światowej Hermann został na terenie Niemiec, a o swoim prawdziwym pochodzeniu dowiedział się dopiero po śmierci rodziców adopcyjnych, tzn. blisko trzydzieści lat po przybyciu do Lemgo.
„Na początku grudnia Himmler, który był twórcą tego całego systemu (…) kupił ten dom, to był wcześniej dom starców i dom opieki i zrobił z tego kolejny dom dla Lebensborn. Ja tam trafiłem. I stamtąd zabrała mnie moja przybrana matka (…) przełożona powiedziała wtedy: »Tak, pani Lüdeking, z tej dwójki dzieci może Pani wybrać sobie jednego chłopca i zabrać«. I to się stało w ciągu pięciu minut. »Tu musi Pani tylko podpisać«. I podpisała. Wzięła mnie za rękę i przez Norymbergę pojechaliśmy do Lemgo, do Nadrenii-Północnej Westfalii”.
Źródło cytatu: relacja Hermanna Lüdekinga w filmie „Skradziona tożsamość”, reż. Katarzyna Pełka-Wolszatajn, 2023.
Fot. 1. Hermann Lüdeking (kadr z filmu produkcji Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitarzmu pt. „Skradziona tożsamość”, reż. Katarzyna Pełka-Wolsztajn, 2023).
Zdzisław Oberbecki
Proces rewindykacji dzieci polskich z Niemiec po II wojnie światowej był niezwykle skomplikowany. Obok tysięcy udanych powrotów do ojczyzny, pojawiały się również historie dramatyczne.Nie są do dziś znane prawdziwe personalia Zdzisława Oberbeckiego. Według danych Międzynarodowego Czerwonego Krzyża urodził się 15 stycznia 1943 r. w Łodzi. W aktach MCK figuruje pod nazwiskiem Ryszard Lachmann, któremu po adopcji przez niemiecką rodzinę Gildemeisterów w 1945 r. zmieniono personalia na Rudolf Gildemeister. Niemiecki ojciec po rozstaniu z żoną oddał ostatecznie dziecko do domu dziecka w Essen. Małego Ryszarda miała rozpoznać na zdjęciu z PCK kobieta mieszkająca w Łodzi. Potwierdziła przez miejscową komisją, iż Rudolf Gildemeister to jej syn. Dzięki jej staraniom Zdzisław wrócił do Polski w 1948 r. Pięć lat później okazało się, że to nie jej dziecko widniało na fotografii. Po powrocie prawdziwego syna do matki Zdzisław trafił do domu dziecka przy ul. Krajowej w Łodzi. Tam jego opiekunką prawną została pracownica ośrodka Jutta Lewandowska.
Fot. Zdzisław Oberbecki, 1947 r. (archiwum prywatne Zdzisława Oberbeckiego).
Bibliografia:
Hrabar R., Janczarowie XX wieku, Katowice 1983;
Hrabar R., Lebensborn czyli źródło życia, Katowice 1976;
Karpińska-Morek E., Waś-Turecka A., Sieradzka M., Wróblewski A., Majta T., Drzonek M.,
Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy zrabowanych polskich dzieci, Kraków 2018;
Kawa R. J. CSFN, Czas wielkich spraw. Wojenne losy kaliskich Nazaretanek, Kalisz 2018;
Malinowska A., Brunatna kołysanka. Historie uprowadzonych dzieci, Warszawa 2017;
Twardecki A., Szkoła Janczarów, Olsztyn 1978;
„Przegląd Katolicki” nr 9 rok 41, 3 marca 1935 r.
Archiwalia:
Archiwum Akt Nowych w Warszawie
- Delegatura Główna PCK na Niemcy
- Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej
- Generalny Pełnomocnik ds. rewindykacji
Archiwum Państwowe w Kaliszu
- Spuścizna Tadeusza Martyna
Archiwum Państwowe w Łodzi
- Akta Miasta Łodzi
- Zrzeszenie Dzieci Polskich Germanizowanych przez reżim hitlerowski z siedzibą w Łodzi
archiwum prywatne Hermanna Lüdekinga
archiwum prywatne Zdzisława Oberbeckiego
archiwum prywatne Barbary Paciorkiewicz
archiwum prywatne rodziny Alodii Witaszek-Napierały
archiwum prywatne Anny Wójtowicz
Galeria Sztuki w Mosinie
- Zbiór fotografii
Instytut Pamięci Narodowej
- Wojewódzki Sąd w Łodzi. Akta prokuratora w sprawie przeciwko Pol/Pohl Eugenii
- Zbiór GKBZHwP, Obóz koncentracyjny dla młodocianych w Łodzi,
- Centrala przesiedleńcza w Łodzi,
- Zbiór OKBZH-IPN w Lublinie, Przesłuchanie świadka Krystyny Romaniuk
- Akta Paszportowe Romana Hrabara
Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu
- Zbiór fotografii
Muzeum Historii Katowic
- Zbiór fotografii
Narodowe Archiwum Cyfrowe
- Wydawnictwo Prasowe Kraków – Warszawa
PAN Biblioteka Kórnicka
Składamy serdeczne podziękowania za udzieloną pomoc dyrekcji i pracownikom: Archiwum Akt Nowych w Warszawie, Archiwum Państwowego w Kaliszu, Archiwum Państwowego w Łodzi, Galerii Sztuki w Mosinie, Instytutu Pamięci Narodowej oddział w Łodzi, Instytutu Pamięci Narodowej oddział w Gdańsku, Muzeum Historii Katowic, PAN Biblioteki Kórnickiej.
Składamy również podziękowania p. Hermannowi Lüdekingowi, p. Zdzisławowi Oberbeckiemu, p. Barbarze Paciorkiewicz, rodzinie p. Alodii Witaszek-Napierały, p. Annie Wójtowicz oraz Zgromadzeniu Sióstr Nazaretanek w Kaliszu.