Wystawa V
Tylko praca i głód. Historia filii niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci polskich
Obóz przy ul. Przemysłowej
Jesienią 1942 r. okupacyjne władze Łodzi (Litzmannstadt) przystąpiły do budowy szczególnie okrutnego miejsca kaźni. W północnej części miasta, na terenie wydzielonym z łódzkiego getta, wzniesiono drewniane ogrodzenie niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci. Obóz ten, noszący nazwę Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt, został uruchomiony 1 grudnia 1942 r. Wkrótce jego główną bramę położoną przy ulicy Przemysłowej (wówczas Faust Strasse) przekroczył pierwszy transport małych więźniów.
W zamyśle niemieckich władz okupacyjnych obóz miał pełnić różne funkcje. Służył jako miejsce uwięzienia najmłodszych Polaków, których postrzegano jako zagrożenie dla totalitarnego ładu III Rzeszy. Przetrzymywano w nim dzieci członków ruchu oporu lub dzieci, których rodzice odmówili podpisania volkslisty. Osadzano za przynależność wyznaniową, za rzekomy lub faktyczny brak opieki rodzicielskiej czy za drobne wykroczenia.
W obozie więziono chłopców i dziewczynki od 1 do 16 roku życia. Prawdopodobnie docierały tu również transporty z niemowlętami. Panujące w Polen-Jugendverwahrlager warunki życia były dramatycznie złe. Składały się na nie: głodowe racje żywnościowe, brutalna przemoc ze strony nadzorców, fatalna sytuacja higieniczna, brak ogrzewania, wszechobecne choroby oraz wyniszczająca praca niewolnicza. Niektórzy z małych więźniów nie przetrwali obozowej gehenny. Pozostali jeszcze przez dekady zmagali się z konsekwencjami pobytu w obozie.
Obóz główny i jego filia
Najmłodsze dzieci bez względu na płeć były przetrzymywane w północno-zachodniej, dziewczęcej części obozu. Część z nich została przeznaczona do germanizacji. Starsi więźniowie, którzy ukończyli ósmy rok życia, zmuszeni byli do wykonywania ciężkiej pracy, przede wszystkim w obozowych warsztatach. Trwała ona od wczesnego rana do późnego popołudnia. Wieczorem dzieci zobowiązane były do wypełniania dodatkowych zadań związanych m.in. ze sprzątaniem.
Nieposłuszeństwo, zbyt powolne lub niewłaściwe wykonywanie pracy były surowo karane biciem lub ograniczeniem i tak już głodowych racji żywnościowych. Choć obóz przy ul. Przemysłowej podlegał niemieckiej Policji Kryminalnej (Kripo), a jego komendantem był szef Kripow okupowanej Łodzi – Camillo Ehrlich, to praca niewolnicza więzionych dzieci wpisana była organizacyjnie w funkcjonowanie Inspektoratu Obozów Koncentracyjnych w Głównym Urzędzie Gospodarki i Administracji SS.
Niemal równolegle z organizacją dziecięcego obozu w Łodzi, na przełomie listopada i grudnia 1942 r. podjęto pierwsze działania związane z tworzeniem ekspozytury obozu. Na jej lokalizację wybrano podzgierską wioskę Dzierżązna, która pierwotnie rozpatrywana była jako potencjalne miejsce usytuowania obozu głównego. Ostatecznie to tutaj w marcu 1943 r. uruchomiono rolniczą filię niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci polskich noszącą nazwę Polen-Jugendverwahrlager Litzmannstadt Arbeitsbetrieb „Dzierzazna” über Biala.
Arbeitbetrieb "Dzierzazna" über Biala
Podstawą podobozu w Dzierżąznej stały się dobra polskich właścicieli skonfiskowane przez okupanta na rzecz nowych posiadaczy niemieckich. Najpierw w maju roku 1940 zajęto posiadłości Bolesława Duszyńskiego i Felicji Pawełczyńskiej. Następnie w marcu 1941 r. zabrano majątki Józefa Bernaciaka oraz Jadwigi Słomińskiej. Na siedzibę kierownika podobozu Niemcy przeznaczyli przedwojenny dworek Słomińskich. Ostatecznie zarządzeniem konfiskaty datowanym na 16 marca 1943 r. wszystkie wymienione nieruchomości przeszły „na rzecz Rzeszy Niemieckiej”. Wkrótce do filii przybył pierwszy transport więźniarek.
Na podobóz składały się trzy zasadnicze części. W jego części północno-wschodniej, na tzw. górce, mieszkał kierownik filii. Znajdowały się tu też ogrody i szereg pomieszczeń gospodarczych. Tu umieszczony był również jeden z obozowych karcerów, w którym zamykano nieposłuszne dziewczęta. „Na górce" mieszkało na stałe tylko kilka więźniarek filii, pozostałe dziewczęta przybywały do pracy z innych części podobozu. Niedaleko na południowym zachodzie znajdował się tzw. dołek – tutaj, w budynku nieopodal rybnego stawu i młyna, urządzono jedno z miejsc noclegowych dla dziewcząt. Tu także ulokowano drugi karcer. Najdalej na południowym zachodzie znajdował się budynek szkolny, w którym również nocowały więźniarki.
Kierownictwo filii
Od samego początku funkcjonowania w Dzierżąznej filii obozu przy ul. Przemysłowej jej kierownikiem był Heinrich Fuge. Fuge przybył do okupowanej przez Niemców Łodzi z głębi Rzeszy. Był funkcjonariuszem niemieckiej Policji Kryminalnej (Kripo). Początkowo pełnił funkcję pierwszego zastępcy komendanta obozu przy ul. Przemysłowej – Camillo Ehrlicha.
W drugiej połowie marca 1943 r. już na stałe zamieszkał w zawłaszczonym pałacyku w Dzierżąznej. Żył w nim najpierw wraz ze swoją pierwszą żoną i teściową, a po owdowieniu w 1944 r. szybko pobrał się po raz kolejny.
Heinrich Fuge doskonale odnajdywał się w roli „udzielnego władcy” podobozu w Dzierżąznej. Pozostał w nim do 17 stycznia 1945 r., kiedy to uciekł w obawie przed zbliżającymi się wojskami sowieckimi.
Po ucieczce jeszcze przez trzy miesiące pracował w obozie dla młodzieży niemieckiej położonym w dolnosaksońskiej miejscowości Moringen.
W okupowanych przez aliantów Niemczech został ujęty oraz poddany procedurze weryfikacyjnej.
Osiadł w Niemczech Zachodnich, gdzie pracował najpierw jako policjant, a następnie jako doradca podatkowy w Hamburgu. Nigdy nie został ukarany.
Personel filii
Równolegle z procesem tworzenia podobozu w Dzierżąznej niemieckie kierownictwo przystąpiło do organizacji jego zasobów kadrowych. Spośród wywłaszczanej i przymuszanej do pracy okolicznej ludności polskiej najęto ostatecznie ok. 30 robotników folwarcznych, których zadaniem było m.in. udzielanie osadzonym w filii dziewczętom pomocy przy wykonywaniu cięższych prac rolnych, ale także czuwanie nad więźniarkami. Wśród nich wytypowano trzy Polki, którym wyznaczono funkcję nadzorczyń: Helenę Biederman, Jadwigę Napieralską i Helenę Szczepaniak. Pochodzenie większości pracowników filii było zasadniczym czynnikiem odróżniającym ją od obozu głównego w Łodzi, którego załogę w przeważającej mierze stanowili Niemcy z Rzeszy (m.in. komendant i jego zastępcy), lokalni volksdeutsche oraz niemieccy osadnicy ze wschodu, tzw. umsiedlerzy.
Pomimo surowego obozowego rygoru, w filii w Dzierżąznej można było czasem liczyć na wsparcie ze strony któregoś z polskich pracowników, czy to w postaci dodatkowej porcji jedzenia, czy choćby przemyconego grypsu. Świadom niskiej efektywności pracy młodych dziewcząt, a także niedostatecznie sprawnego nadzoru, kierownik filii Heinrich Fuge zdecydował się wydelegować do niej dwie nadzorczynie niemieckie – Eugenię Pohl oraz kobietę o nazwisku Rösler. Po wojnie, w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych. XX w. miał miejsce głośny proces pierwszej z nich. Za przyczynienie się do śmierci dwóch dziewczynek w obozie głównym przy ul. Przemysłowej Eugenia Pol, nosząca już zmienione nazwisko, została skazana m.in. na 25 lat pozbawienia wolności. Więzienie opuściła przedterminowo w roku 1989. Zmarła w 2003 r. w Łodzi.
Reżim obozowy
Zachowanie (Betragen) każdej z dziewcząt osadzonych w filii w Dzierżąznej było skrzętnie odnotowywane w obozowym dzienniku. W wypadku niesubordynacji więźniarek lub choćby nawet tylko podejrzenia o nią odwoływano się do kar fizycznych, odbierano albo ograniczano racje żywnościowe, golono dzieciom głowy, zamykano dziewczynki w piwnicach, które pełniły również funkcje lagrowych karcerów. Kary takie (Strafen) były także odnotowywane w dzienniku.
„Pamiętam, że w piwnicy były szczury i byłe dużo wody. Przesiedziałam w tym pomieszczeniu całą noc, bardzo się bałam, ale musiałam swoją karę odbyć".
AIPN, Protokół przesłuchania świadka Marii Jaskulskiej z d. Delebis, 29 V 1971 r., sygn. Ld 503/106, i. 7. k. 86 v.
Szczególnie dotkliwa i upokarzająca była kara chłosty wymierzana małym więźniarkom podczas apeli, które odbywały się pod osobistym nadzorem Heinricha Fugego. Nie tylko ponaglał on i zachęcał do bardziej zdecydowanego bicia podległe mu nadzorczynie, ale niejednokrotnie sam chwytał za pejcz.
Przemoc wobec dziewczynek stosowano również poza oficjalnym systemem kar. Bił je w chwilach złości Fuge, bardzo brutalna wobec dziewcząt była również jego pierwsza żona Elsa. Jej śmierć w lutym 1944 r., do której przyczyniło się nadużywanie alkoholu, została przyjęta przez małe więźniarki z ulgą.
Pomimo tak brutalnego reżimu dziewczynki przerażone były wizją powrotu do obozu głównego przy ul. Przemysłowej. Panujące w nim warunki były o wiele gorsze.
Warunki bytowe
W odróżnieniu od obozu głównego przy ul. Przemysłowej w Łodzi, który pochłonął życie nawet jednej dziesiątej ogólnej liczby osadzonych, w filii obozu w Dzierżąznej nie odnotowano żadnych ofiar śmiertelnych. Przyczyn takiego stanu rzeczy było kilka. Nie bez znaczenia było tu wsparcie ze strony okolicznej ludności, na które nie mogły liczyć dzieci „na Przemysłowej”. Zdecydowanie łatwiej było w rolniczym podobozie o dostęp do żywności, choć podstawowe racje żywnościowe dla więźniarek filii nie zaspokajały zapotrzebowania zmuszonych do ciężkiej niewolniczej pracy dziewcząt. Wreszcie, dzieci chore, które stawały się niezdatne do pracy na roli, były odsyłane do obozu głównego. Taki los stał się m.in. udziałem czternastoletniej Gertrudy Weinhold, która po zapadnięciu na ciężką chorobę została odesłana z Dzierżąznej w lipcu 1944 r., a następnie zginęła po kilku dniach w Łodzi.
Dzieciom osadzonym w filii pozwalano na wysłanie jednego ściśle ocenzurowanego listu do rodziny w miesiącu, jeśli posiadały jeszcze jakichkolwiek bliskich na wolności. Możliwe było również otrzymanie ratującej od głodu paczki lub przekazu pieniężnego, a raz na pół roku Heirich Fuge mógł wyrazić także zgodę na kontrolowane widzenie z członkiem rodziny.
Dziewczynki pracujące w nastawionej na wydajną produkcję filii dysponowały znikomym, dostępem do środków czystości, których nie przydzielano w ogóle więźniom obozu przy ul. Przemysłowej. Mimo tego również w Dzierżąznej częste były przypadki chorób pasożytniczych i zakaźnych, np. zakaźnego zapalenia oczu, które stało się przyczyną odesłania w końcu lipca 1944 r. do Łodzi innej więźniarki - Gertrudy Nowak. Powszechne były w podobozie także odmrożenia.
Praca przymusowa
Dziewczęta zmuszone do pracy w filii brały udział w produkcji żywności na użytek obozu przy ul. Przemysłowej. Z owoców ich pracy korzystała przede wszystkim obozowa załoga. Dla więzionych w obozie dzieci pozostawały tylko resztki.
Filia niemieckiego obozu dla dzieci polskich ulokowana w Dzierżąznej stanowiła istotne ogniwo funkcjonowania obozu głównego w Łodzi.
Zadania wykonywane przez dziewczęta miały różnorodny charakter. W pierwszym rzędzie były to ciężkie roboty rolne, w których dzieci czasem wspierane były przez dorosłych pomocników. Od samego świtu do wieczora więźniarki zmuszane były do pracy w polu, w ogrodzie, oporządzały zwierzęta hodowlane lub wyławiały ręcznie ryby z obozowego stawu – również w chłodne jesienne dni. Między innymi z tego powodu już w dorosłym życiu wiele spośród byłych więźniarek cierpiało na reumatyzm. Zimą dziewczynki obszywały elementy garderoby lub wyrabiały słomiane maty. Przez cały rok musiały również wykonywać prace porządkowe na terenie filii.
Zaangażowanie każdej z dziewcząt w pracę było skrupulatnie odnotowywane w obozowym dzienniku. Opornym więźniarkom wymierzano surowe kary.
„...późną jesienią musiałyśmy łowić ryby ze spuszczonego stawu. Łowienie ryb odbywało się w ten sposób, że kazano nam się rozebrać i tylko w samych, koszulach wyciągać ryby z błota. Wówczas każda z nas wyjmowała ryby, jedne wkładały za koszulę, inne zanosiły ryby na brzeg stawu w różnych naczyniach i koszykach. Pamiętam, że pracę naszą obserwowała Pol i poganiała nas, aby szybciej pracować. W czasie pracy w Dzierżąźni zachorowałam i zostałam przewieziona do lagru w Łodzi”.
AIPN, Protokół przesłuchania świadka Heleny Jasińskiej z d. Bednarek, 25II1971 r., sygn. Ld 503/106, t. 6, k. 66.
„W majątku byłyśmy wykorzystywane do wykonywania następujących prac: karczowanie krzewów w parku pałacowym, praca w ogrodnictwie w cieplarni i w ogrodzie, prace rolne w polu, praca w oborze, malowanie altanek, okresowe łowienie ryb i inne. .
AIPN, Protokół przesłuchania świadka Marii Jaskulskiej z d. Delebis, 29 V 1971 r., sygn. Ld 503/106, t. 7, k. 86.
„Praca trwała od 6 rano do wieczora z przerwą obiadową i śniadaniową. Ja mieszkałam i pracowałam w dołku przy młynie. Zbierałam z innymi dziewczętami kamienie, zbierałam ziemniaki, pracowałam w inspektach u właściciela majątku Fugę. Za przewinienia drobne karano nas w ten sposób, że wysyłano do wykopywania pieńków drzewnych, nie dawano kolacji, zamykano w piwnicy. Mnie – za niewłaściwe palenie w oranżerii wykopywałam pień po ściętym drzewie. Drugi raz wyrywałam niewłaściwie zamiast chwastu rośliny i siedziałam za to w piwnicy'*.
AIPN, Protokół przesłuchania świadka Danuty Kęsik z d. Saniburskiej, 30 IX 1969 r.> sygn. Ld 503/106, t. 5, k. 42.
Więźniarki
Maria Orlicka. Po aresztowaniu przez Niemców w trakcie łapanki czternastoletnia Maria została osadzona w KL Auschwitz. Jej rodziców poinformowano o egzekucji córki, w konsekwencji czego tata Marii miał doznać ataku serca. Dziewczynki nie stracono jednak, a przetransportowano ją do obozu dla dzieci polskich w Łodzi, skąd trafiła do jego filii w Dzierżąznej. Ciężko chora Maria została zwolniona z obozu w listopadzie 1944 r.
W drugiej połowie marca 1943 r. do filii niemieckiego obozu dla dzieci polskich przybył pierwszy transport dziesięciu więźniarek. Już wkrótce dotarły kolejne transporty liczące po dwadzieścia dziewcząt. W 1944 r. stan liczebny małych więźniarek przetransportowanych z obozu głównego do filii w Dzierżąznej miał osiągnąć 140. Ogółem w podobozie mogło być więzionych do 200 dziewczynek „z Przemysłowej”. Na losie każdej z nich okres okupacji niemieckiej odcisnął szczególnie złowrogie piętno.
Jadwiga Heigelmann. Jedenastoletnia Jadwiga osadzona została w obozie przy ul. Przemysłowej wraz z bratem bliźniakiem Tadeuszem. Trafili do obozu za odmowę podpisania przez ich mamę volkslisty. Mamę zamordowano w niemieckim obozie koncentracyjnym. „Na Przemysłowej” dzieci zostały rozdzielone – Jadwiga trafiła do filii w Dzierżąznej. Rodzeństwo przetrwało wojnę. Swojego ojca, który jako polski żołnierz trafił do Anglii, gdzie żył w przeświadczeniu o śmierci całej rodziny, bliźniaki spotkały dopiero w dorosłym życiu.
Gertruda Weinhold. Rodzina Gertrudy była represjonowana przez Niemców w związku z odmową podpisania volkslisty. Rodzice dziewczynki trafili na roboty przymusowe, a ona wraz z dwoma młodszymi braćmi – Bronisławem i Mieczysławem została osadzona w obozie przy ul. Przemysłowej. Niebawem dzieci rozdzielono – nowym miejscem uwięzienia Gertrudy stała się filia w Dzierżąznej. W końcu lipca 1944 r. dziewczynkę odesłano do Łodzi, gdzie wkrótce zmarła. Miała czternaście lat. Oficjalną przyczyną jej śmierci była choroba, jednak jej brat utrzymywał, że Gertruda została zakatowana.
„Gertruda leżała na noszach nieruchomo, nie dając żadnych oznak życia. Widziałem twarz siostry, cała lewa strona głowy była mocno zapuchnięta i zaczerwieniona, chyba od (...) bicia”.
AIPN, Protokół przesłuchania świadka Bronisława Weinholda, 21 IX 1972 r., sygn. Ld 503/106, t. 17, k. 39.
Stanisława Góralczyk i Wanda Radko. Obie ujęte przez Niemców w trakcie łapanki (Wanda w wieku niespełna dwunastu lat, a Stanisława czternastu). Po pobycie w obozie w Mysłowicach osadzone w Polen-Jugendverwahrlager Litzmannstadt, skąd trafiły do jego filii w Dzierżąznej. Ciężko chorująca Wanda została zwolniona z obozu w listopadzie roku 1944, a Stanisława odzyskała wolność dopiero wraz z ucieczką niemieckiej załogi obozu w styczniu 1945 r.
Urszula Grenda. Dziesięcioletnia Urszula została pojmana wraz z mamą i rodzeństwem. Stało się to po uprzednim aresztowaniu jej taty oraz dwóch najstarszych braci. Tatę zamordowano w KL Mauthausen, a bracia zaginęli. Mamę i dwie starsze siostry dziewczynki osadzono w KL Auschwitz, gdzie zginęła osiemnastoletnia siostra Urszuli – Irena. Wraz z dwoma pozostałymi przy życiu braćmi – Eugeniuszem i Jerzym oraz młodszą siostrą Domicelą dziewczynka przetransportowana została do obozu w Łodzi. Po osiągnięciu szesnastego roku życia Eugeniusz trafił do obozów koncentracyjnych dla dorosłych w głębi Niemiec i tam przetrwał do końca wojny. Domicelę przeniesiono do obozu w Potulicach. Dopiero dwa lata po wojnie odnalazła ją mama. Urszula i Jerzy pozostali uwięzieni w obozie przy ul. Przemysłowej, gdzie doczekali ucieczki niemieckiej załogi. Wcześniej Urszula była zmuszana również do pracy w filii obozu w Dzierżąznej .
Augustyna Borowiec. Po ujęciu przez Niemców w łapance czternastoletnia Augustyna została osadzona w KL Auschwitz. Stamtąd trafiła do obozu koncentracyjnego dla dzieci polskich w Łodzi. Następnie przeniesiona do filii w Dzierżąznej, gdzie doczekała odzyskania wolności.
Elżbieta Konarska. Aresztowana w wieku dziesięciu lat wraz z pięcioletnią siostrą Aliną w związku z konspiracyjną działalnością ojca. Tata dziewczynek został zamordowany w poznańskim Forcie VII, mama również zginęła po aresztowaniu. Po osadzeniu w obozie przy ul. Przemysłowej Elżbietę przeniesiono na pewien czas do filii w Dzierżąznej. Ostatecznie siostry rozdzielono kiedy Alina została przeniesiona do obozu w Potulicach. Ponownie dziewczynki spotkały się dopiero po wojnie.
Więźniarki
Za każdą fotografią dziewczynki więzionej w filii niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci polskich skrywa się kolejna dziecięca tragedia. Tragedia, o której nie wolno nam zapomnieć.
Upamiętnienie
Pamięć o dziewczętach osadzonych w filii obozu koncentracyjnego dla dzieci polskich nigdy nie zatarła się wśród członków lokalnej społeczności. Jednak dopiero wraz z docieraniem przez miejscowych strażników historii do byłych więźniarek podobozu oraz do archiwaliów i fotografii dokumentujących jego funkcjonowanie, możliwa stała się organizacja różnych form upamiętnień dramatycznych wydarzeń okresu drugiej wojny światowej. W 1972 r. na nieistniejącym już budynku szkoły w Dzierżąznej, który był w czasie funkcjonowania filii jednym z miejsc pobytu więźniarek, umieszczono tablicę pamiątkową stanowiącą hołd dla dzieci – ofiar podobozu.
Dzięki zgromadzonym eksponatom stało się możliwe utworzenie w tym samym budynku szkoły w Dzierżąznej Izby Pamięci Narodowej prezentującej ekspozycję poświęconą historii podobozu. Od 2002 r. Izba Pamięci Narodowej funkcjonuje w Szkole Podstawowej im. Jana Kasińskiego w Białej. Wystawy opowiadające o filii obozu prezentuje również Gminne Centrum Kultury, Sportu, Turystyki i Rekreacji gminy Zgierz ulokowane w części dawnej Arbeitsbetrieb „Dzierzazna” über Biala.
Od 1987 r. Dzierżązna stała się centrum organizacji zjazdów byłych więźniów obozu koncentracyjnego dla małoletnich w Łodzi i jego filii w Dzierżąznej. Do 2018 r. odbyło się dziesięć podobnych spotkań Ocalałych. Zjazdom towarzyszyły ważne wydarzenia związane z upamiętnieniem ofiar podobozu, m.in. w trakcie VI zjazdu w 1996 r. odsłonięto obelisk poświęcony pamięci dzieci więzionych w filii w Dzierżąznej, a podczas VIII zjazdu w roku 2009 przy siedzibie Gminnego Centrum Kultury, Sportu, Turystyki i Rekreacji gminy Zgierz odsłonięto tablicę pamiątkową. Od 2021 r. tradycję organizacji zjazdów byłych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego przy ul. Przemysłowej i jego filii, z udziałem członków rodzin Ocalałych, kontynuuje Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu.
Źródło pozostałych zdjęć wykorzystanych na planszy: zbiory prywatne pani Blanki Magdaleny Hauke.