„Wypędzą nas i zabiją”.
Losy Dzieci Zamojszczyzny w 80. rocznicę Akcji Zamość.
O spokojną śmierć...
„Pewnego razu przyniesiono do szpitala chorego pięcioletniego chłopca. Matka była przy nim. Był już w agonii. Matka, jak zauważyłam była bardzo niespokojna, ale krępowała się powiedzieć, że dziecko nie było ochrzczone. Patrzę na dziecko, jest konające, ale nie może umrzeć. Wzięłam wody, ochrzciłam i dziecko ślicznie, spokojnie zmarło”.
Źródło tekstu: Wspomnienia s. Stefanii Fiodorczuk. Dziecko w Historii. Sytuacja dziecka w odrodzonym państwie polskim, red. E. J. Kryńska, A. Suplicka, Ł. Kalisz, Białystok 2020, s. 113.
Źródło zdjęcia: |
Jan Tchórz, 2-latek ocalały z transportu (Instytut Pamięci Narodowej).
Akcja Zamość (Aktion Zamosc)
Wysiedlono: 80 000 kobiet i mężczyzn 30 000 dzieci
Akcja Zamość była częścią Generalnego Planu Wschodniego. Od 27/28 listopada 1942 r. do sierpnia 1943 r. Niemcy wysiedlili polską ludność ze wsi i miast Zamojszczyzny. Tak powstał pierwszy teren osiedleńczy w Generalnym Gubernatorstwie, tzw. bastion niemczyzny.W miejsce polskich rodzin przybywali niemieccy osadnicy. Akcja swym zasięgiem objęła 43% wsi Zamojszczyzny. Wysiedlono 1/3 Polaków (110 tys.). W to miejsce planowano osiedlić 98 tys. Niemców.
Źródło zdjęcia: Uroczyste powitanie niemieckich osadników (Archiwum Państwowe w Zamościu). |
Specjalne laboratorium SS – Sonderlaboratorium SS
10 000 dzieci zamordowano 4454 dzieci zgermanizowano
„Rozwścieczony Niemiec zaczął coś mówić i nagle wokół nas znalazła się grupka Niemców i zabrano nas do szkoły. Ze strachu nie mogliśmy iść, nogi nam drżały. Wprowadzono nas do szkoły, tu była pełna sala Niemców. Ogarnęła nas straszna trwoga, nie wolno było nam nigdzie iść. (…) Zapędzono nas za druty i traktowano nas jak zwierzynę. W Zamościu za drutami odebrano dzieci od rodziców i osadzono ich w osobnych barakach. Do (pilnowania) dzieci przeznaczono starsze kobiety. Każda kobieta miała pilnować dziesięcioro dzieci. Zrobiło się istne piekło, dzieci, niemowlęta płakały nieludzkim głosem. Babcie były bezradne. Cóż było można od nich wymagać, babcie same wymagały opieki”.
Źródło cytatu: Relacja Lucyny Targońskiej z domu Niściór (Niścior), ur. 1926 r. Zamojszczyzna – Sonderlaboratorium SS. Zbiór dokumentów polskich i niemieckich z okresu okupacji hitlerowskiej, red. Cz. Madajczyk, Warszawa 1979, t. II, s. 368.
Źródło zdjęć: Generalny gubernator Hans Frank wizytujący Zwierzyniec (Archiwum Państwowe w Zamościu). Fragment listy wysiedlonych dzieci z Zamojszczyzny (Archiwum Państwowe w Zamościu). |
Uratowane dzieci w sierocińcu w Łaskarzewie (Instytut Pamięci Narodowej).
Kaci Zamojszczyzny
„W tej walce oddziały mają prawo i są zobowiązane do stosowania wszelkich środków w sposób nieograniczony, również wobec kobiet i dzieci, jeśli tylko prowadzą one do sukcesu”.
W czasie wysiedleń przeprowadzono selekcję według kryteriów rasowych, dzieląc ludność na cztery grupy. Osoby z pierwszych dwóch grup podlegały zniemczeniu. Ich droga na teren Rzeszy wiodła przez obóz rasowy w Łodzi. Kategorię III stanowili robotnicy przymusowi wywiezieni na zachód lub pozostawieni w dystrykcie lubelskim. Do ostatniej kategorii przyporządkowywano osoby przeznaczone do obozów koncentracyjnych. Taki los spotkał co piątego wysiedlonego mieszkańca Zamojszczyzny. Odrębną niezależną kategorię stanowili ludzie niezdolni do pracy, starcy oraz dzieci do 14 lat z grupy III i IV. Zimą 1942/1943 r. w bydlęcych wagonach skierowano ich do dystryktu warszawskiego.
Źródło cytatu: Zarządzenie szefa Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu Wilhelma Keitla w sprawie zwolnienia z odpowiedzialności żołnierzy. Okupacja i ruch oporu w dziennikach Hansa Franka 1939-1945, red. Z. Polubiec, t. I, Warszawa 1972, s. 599-600.
Źródło zdjęć: Heinrich Himmler, szef SS i policji w III Rzeszy oraz Odilo Globocnik, dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim, fot. Bruno Wiśniewski (Narodowe Archiwum Cyfrowe). Niemieccy żołnierze w czasie akcji wysiedleńczej (Archiwum Państwowe w Zamościu).
|
Początek dziecięcej tułaczki. Obóz przesiedleńczy w Zamościu
„A ono skonać nie mogło, pamiętam to dziecko, jak umierało. Oj to coś strasznego. (…) Leżała w szmatach na pryczach i umierała w baraku. A urodziła się jeszcze w Skierbieszewie, z tym malutkim dzieckiem rodziców zabrali i tam ich rozdzielili, a dziecko zostawili przy kimś. I takich właśnie dzieci było dużo. I ona potem gdzieś je wyniosła pod barak i położyła. Wynosiło się pod barak i tam już ktoś taki straszy leżał. Tam układali zmarłych i wywozili na cmentarz w Zamościu ”.
Źródło cytatu: Wspomnienie Wacławy Wójcik (Węcławik) o Martusi Szewerowej, kilkumiesięcznej wysiedlonej ze Skierbieszowa, zmarłej na przełomie listopada/grudnia 1942 r. w obozie w Zamościu z wycieńczenia i głodu. Byliśmy w transportach dzieci z Zamojszczyzny,wstęp i opracowanie B. Kozaczyńska, Warszawa 2017, s. 56-58.
Źródło zdjęć: Obóz przesiedleńczy w Budzyniu-Kraśniku (Instytut Pamięci Narodowej). Obóz przesiedleńczy w Zamościu (Instytut Pamięci Narodowej). |
Nie usnął, jeśli nie zabił
„Schütz z każdym dniem podlejszy. Sadysta. Śmiał się, gdy konała jego ofiara. Widok muskularnej sylwetki SS-mana i jego olbrzymiego psa szerzył trwogę w całym obozie. Powiadali, że nie usnął, jeśli nie zabił albo nie skatował. Kręcił się po obozie dniem i nocą. Szukał ofiary”.
„Wszyscy wiedzieli, co znaczy, gdy«Ne»szedł w czarnych rękawicach. Jeden cios w tajemniczej rękawicy miażdżył twarz i walił z nóg najsilniejszego. Niejeden żegnał się z życiem na zawsze”.
„Zginął w basenie (…) chłopiec. Próbował przejść do dziesiątki. Biegł do matki. Przy dziurze przyłapał go «Ne» - Schütz”.
Bezlitosnym oprawcom obozu w Zamościu był jego komendant SS-Scharführer, bokser urodzony w Łodzi – SS-Scharfűhrer Artur Schütz nazywany „Ne”. Więźniowie opisywali go jako sadystę znęcającego się w okrutny sposób nad swoimi ofiarami. Według świadków powalał więźniów jednym ciosem.
Źródło cytatu: Relacja Zygmunta Węcławika, więźnia obozu w Zamościu. Zamojszczyzna- Sonderlaboratorium SS…, t. II, Warszawa 1979, s. 363-365.
Źródło zdjęć: Funkcjonariusze Centrali Przesiedleńczej w Łodzi odpowiedzialni za zbrodnie na Zamojszczyźnie (Instytut Pamięci Narodowej).
|
Za drutami Auschwitz-Birkenau
„Rodziny i osoby zaliczone ze względu na wartość rasową do grupy IV przekazane zostaną jako siła robocza do Brzezinki”.
Wysiedleńcy z obozu przejściowego w Zamościu zostali przetransportowani bydlęcymi wagonami do KL Auschwitz-Birkenau w trzech transportach: 13 i 16 XII 1942 r. oraz 5 II 1943 r. Wśród nich przywieziono dzieci, najmłodsze miało 8 lat. Z 1301 zarejestrowanych wysiedleńców zginęło 82%. Dzieci umierały z wycieńczenia, w komorach gazowych lub zabijano je dosercowym zastrzykiem z fenolu. Tak zamordowano również noworodki urodzone w obozie.
Źródło cytatu: Wytyczne SS-Obersturmbannfűhrera H. Krumeya w sprawie klasyfikacji wysiedleńców w obozie Zamościu z dnia 21 listopada 1942 r. Zamojszczyzna – Sonderlaboratorium SS…, t. II, s. 175, 177.
Źródło zdjęcia: |
Auschwitz-Birkenau, fot. L. Zielaskowski (Narodowe Archiwum Cyfrowe).
Dzieci Zamojszczyzny w Auschwitz-Birkenau
Lucyna Białek Kamila Borys Salomea Kostrubała Czesława Krajewska Maria Krajewska Czesława Kwoka Maria Lis Emilia Lis Marianna Ostasz Michalina Pietrynko (Petrynko) Anna Węcławik Salomea Węcławik Zofia Wróbel
Źródło zdjęć: Nieliczne zachowane zdjęcia dzieci z Zamojszczyzny w Auschwitz-Birkenau (Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau). |
Transporty grozy
„W czasie transportu ratowała nas od zamarznięcia najstarsza siostra. Byłyśmy zbite w ciasną gromadkę. Marysia narzucała na nas kawałki odzieży, niepotrzebne już zamarzniętym. Na stacji w Siedlcach byłyśmy kupką smrodu. Wyłuskano nas spod tych łachów. Bokami wagonów spływały fekalia, dzieci w zimowych, ciężkich ubraniach, pełnych robactwa”.
Mroźną zimą na przełomie 1942/1943 r., Niemcy wywieźli wagonami bydlęcymi z obozu w Zamościu do dystryktu warszawskiego dzieci do 14. roku życia. Znalazły one schronienie w polskich domach i ochronkach przygotowanych przez Radę Główną Opiekuńczą. Taki los spotkał 5321 dzieci i starców. Dla niektórych była to ostania podróż.
Źródło cytatu: Wspomnienia Janiny Zielińskiej z domu Malec, ur. 1938 r. Nie było kiedy płakać. Losy rodzin polskich wysiedlonych z Zamojszczyzny,wstęp i opracowanie B. Kozaczyńska, Siedlce 2014, s. 57-58.
Źródło zdjęć: |
Podobnymi wagonami transportowano dzieci z Zamojszczyzny. Transport wysiedlonych w dystrykcie warszawskim, 1944 r. (domena publiczna).
Siedlce przeciwko niemieckiemu bestialstwu
„Pogrzeb 20 zmarłych przekształcił się w demonstracje Polaków przeciw zarządzeniom niemieckim. Na dzień przed pogrzebem trumny wystawiono w kościele parafialnym w Siedlcach. Na wiele godzin przed pogrzebem kościół był przepełniony. Tłumy zbierały się przed kościołem, tak że było mniej więcej obecnych 3 do 4 tysięcy ludzi. Ceremonie pogrzebowe odprawił biskup, który na polecenie odprawił je krótko. Trumny przez całe miasto nieśli młodzi Polacy, przy czym tłum zachowywał się stosunkowo spokojnie. W uroczystości kościelnej wzięły udział w zwartych szeregach dzieci szkolne. Reprezentowana była prawie cała polska inteligencja miasta. Wśród niej można było zauważyć także polskich urzędników w służbie niemieckiej”.
Źródło cytatu: Relacja z pogrzebu (faktycznie 23 ofiary, w tym 12 dzieci). Zamojszczyzna – Sonderlaboratorium SS…, t. I, s. 381-382, 384.
Źródło zdjęć: Pogrzeb ofiar Zamojszczyzny w Siedlcach, 3 II 1943 r. (Instytut Pamięci Narodowej). |
W barakach Zwierzyńca
Uwięziono 20 000 osób, w tym 7 000 dzieci Zginęło blisko 200 najmłodszych więźniów. „Wysiedlonych z pow. biłgorajskiego pędzono do obozu pod Zamościem, a następnie, wobec przepełnienia obozu zamojskiego do Zwierzyńca. Obóz w Zwierzyńcu – to plac ogrodzony drutem kolczastym bez żadnych zabudowań. Warunki w obozach są straszne, śmiertelność (zwłaszcza dzieci i starców) ogromna”.
Źródło cytatu: Informacja o akcjach pacyfikacyjnych. Zamojszczyzna – Sonderlaboratorium SS…,t. II, s. 128.
Źródło zdjęć: Wysiedleni z powiatu biłgorajskiego (Archiwum Państwowe w Zamościu). |
Zamoyscy na ratunek umierającym dzieciom
„Ale największe wrażenie, z którego nie mogę się otrząsnąć, sprawiły na mnie dzieci w szpitalu ordynackim. Było ich tu dzisiaj około czterdziestu, w wieku do pięciu lat. Chorują przeważnie na czerwonkę i odrę. W małych, naprędce skleconych, drewnianych łóżeczkach leżą po dwoje, wyniszczone i wychudzone tak, że podobne są raczej do trupków”.
Na ratunek umierającym dzieciom ze zwierzynieckiego obozu pospieszył ordynat Jan Zamoyski. W wyniku negocjacji z dowódcą SS i policji na dystrykt lubelski Odilo Globocnikiem, uwolniono z obozu ponad 480 dzieci. Te znalazły opiekę w ochronce prowadzonej przez żonę ordynata Różę z Żółtowskich Zamoyską, nazywaną aniołem dobroci.
Źródło cytatu: Wspomnienia z Zamojszczyzny. Z. Klukowski, Zamojszczyzna 1918-1943, t. I, Warszawa 2007, s. 369-370.
Źródło zdjęć: Dzieci z sierocińca w Zwierzyńcu z opiekunką Wandą Cebrykow, wiosna 1944 r. (Archiwum Państwowe w Zamościu). List do ordynacji Zamojskiej z podziękowaniem za opiekę nad dziećmi (Archiwum Państwowe w Zamościu). Jan i Róża Zamoyscy z dziećmi (Archiwum Rodziny Zamoyskich). |
„Wstań, Kasiu, dlaczego nie wstajesz, wstań, Kasiu - ty leżysz zabita!” Ppacyfikacja wsi
Sochy – 185 zamordowanych (45 dzieci) Kitów – 164 zamordowanych (28 dzieci) Białowola – 51 Zamordowanych (17 dzieci)
„Niemcy wpadali do mieszkań, zabijali ludzi i podpalali zabudowania. Domy zajmowały się jeden od drugiego, przerażeni ludzi uciekali, a wówczas bez wyjątku i bez litości zabijano mężczyzn, kobiety i dzieci. Zabijano kobiety w ciąży, niemowlęta przy piersi matek, dzieci uciekające z rodzicami. Niektóre z nich klękały błagając o darowanie im życia, ale to nie wzruszało dzikich oprawców. Rzucano ludzi żywcem w ogień, dobijano rannych. A byli wśród Niemców i tacy, co czynili to z sadystyczną rozkoszą i śmiejąc się szatańsko”.
Źródło cytatu: Relacja Wandy Cebrykow i Kazimiery Świtajowej. Zamojszczyzna – Sonderlaboratorium SS…, t. II, s. 397, 429.
Źródło zdjęć: Ofiary pacyfikacji wsi Białowola (Archiwum Państwowe w Zamościu). Niemieckie oddziały pacyfikacyjne w akcjach wysiedleńczych posługiwały się karetkami Czerwonego Krzyża (Muzeum Ziemi Biłgorajskiej w Biłgoraju).
|
Umierały, choć nikt do nich nie strzelał – KL Lublin
„Jednego dnia usiadłam pod blokiem i z kieszeni dobywałam pył, okruchy po wczoraj zjedzonym chlebie i jadłam je jak czekoladę”.
Pole III, IV i V w KL Lublin Niemcy przeznaczyli dla ludności wysiedlonej w czasie letniej Akcji Zamość. Część z nich mieszkała pod gołym niebem. Brak dostępu do wody pitnej i dramatyczne warunki sanitarno-higieniczne powodowały dużą zachorowalność. Im dłuższy pobyt w obozie, tym większe było prawdopodobieństwo zgonu. W sierpniu 1944 r. Niemcy zdolnych do pracy wysłali na roboty przymusowe do III Rzeszy i do wsi w dystrykcie lubelskim. Chorzy trafili m.in. do Szpitala św. Jana Bożego w Lublinie. Z 299 pacjentów tam przesłanych zmarło 155 - w większości poniżej 12. roku życia.
Źródło cytatu: Relacja Janiny Buczek-Różańskiej, więźniarki KL Lublin. Przemoc, poniżenie, poniewierka. Wspomnienia z przymusowych robót rolnych 1939-1945,wybrał, opracował i wstępem opatrzył L. Staszyński,Warszawa 1967, s. 24.
Źródło zdjęć: Anna Rempa (6 lat) wysiedlona z powiatu biłgorajskiego, więźniarka KL Lublin. W ciągu miesiąca od zwolnienia z obozu zmarła w Szpitalu św. Jana Bożego w Lublinie (Instytut Pamięci Narodowej). |
Mamo…
„Postanowiono, by dzieci pochodzące ze spacyfikowanych terenów Hrubieszowskiego i Zamojszczyzny – zagazować, a matki wysłać do pracy w Niemczech. Poprzednio rozpuszczono fałszywe pogłoski, że dzieci zostaną oddane pod opiekę Czerwonego Krzyża, do żłobków i ogrodów Jordanowskich. Gdy namowy zawiodły, zaczęto siłą zabierać (…). Na polu powstał płacz i lament. Oszalałe z rozpaczy matki uciekały z dziećmi. Esmani (Esesmani) i kapowcy wyłapywali je. Widziałem Hoffmana w mundurze SS jak szarpał się z jedną wieśniaczką, która mocno trzymała niemowlę, nie chcąc go oddać (…). Widziałem jak w pewnej chwili Hoffman wyrwał dziecko i zakrwawione, martwe już zapewne ciało, wrzucił do samochodu”.
„Jeśli się zabiera matce dziecko, to ona pragnie ze wszystkich sił umrzeć, bo ból jest nie do wytrzymania, ale i w tej samej chwili ze wszystkich sił pragnie żyć, żeby je ratować. Taki paradoks co miażdży duszę. Dziecko jest anatomiczną częścią matki, więc to jest jak amputacja bez znieczulenia”.
Źródło cytatów: Zeznania Kazimierza Wdzięcznego, świadka oddzielania dzieci od matek w lipcu 1943 r. w KL Lublin. AIPN, BU 2535/45, k. 4.; A.Janko, Mała zagłada,Kraków 2015, s. 174.
Źródło zdjęcia: Grabież dzieci polskich na Zamojszczyźnie (domena publiczna).
|
„Jesteśmy w lagrach Berlina”. Listy wysiedlonych
„Kochani Rodzice. W pierwszych słowach posyłki, niech was Bóg pobłogosławi. Straszną karą Pan Bóg nas pokarał, ale może z czasem nas połączy. Jesteśmy w lagrach pod Berlinem. Na razie jestem zdrów, czego wam życzę kochani Rodzice. Jazda w pociągu była marna tylko o wodzie i chlebie przez 5 dni…”
Źródło tekstu: List Jana Charczuka do rodziców. AIPN, GK 69/174, k. 3.
Źródło zdjęć: List Jana Charczuka do rodziców (Instytut Pamięci Narodowej). List Stefanii Frankowicz (Instytut Pamięci Narodowej). List Bronisławy Chomackiej (Instytut Pamięci Narodowej). |
Dzieci Zamojszczyzny w obozie na Przemysłowej w Łodzi
„Szczególnie utkwił mi w pamięci transport z czerwca 1944 r. Był to 06.06.1944 r. do obozu przybył wtedy transport, 10 samochodów, dzieci z Zamojszczyzny. Widziałem, wtedy jak (…) jeden z wachmanów, zabił młodego chłopca. Ściągnął on swoją około 10-letnią ofiarę, za włosy z samochodu i uderzył głową więźnia o krawędź chodnika (…). Wiem, że transport ten przebywał w obozie tylko kilka godzin. Na drugi dzień po ludziach tych nie było nawet śladu”.
Źródło cytatu: Protokół przesłuchania świadka Czesława Wernera. AIPN, Ld 503/106, t. 14, k. 23-23v.
Źródło zdjęć: Transport dzieci do obozu na ul. Przemysłowej (Instytut Pamięci Narodowej). Pierwszy apel dzieci po przyjeździe do obozu na ul. Przemysłowej (Instytut Pamięci Narodowej).
|
Musimy nauczyć się żyć
„Gdy rodzona matka przytuliła go do piersi i zaczęła całować, odepchnął ją brutalnie i począł wydrapywać każdy pocałunek. Mama Tchórzyna strasznie to przeżyła. Przecież zabrano jej nie tylko Janka. Dwie córki przebywały w Niemczech w strasznych warunkach”.
Uwolnienie dzieci z rąk okupanta i umieszczenie w szpitalach, ochronkach, rodzinach zastępczych zainicjowało proces ich adaptacji do powojennej rzeczywistości. Za koordynację akcji pomocowej odpowiedzialna była Rada Główna Opiekuńcza i jej regionalne odpowiedniki. Organizowano żywność, lekarstwa i odzież. Wszystko po to, aby przywrócić zdrowie i uśmiech na dziecięcych twarzach.
Źródło cytatu: Relacja Jana Tchórza (wówczas 2 lata) ze spotkania z biologiczną matką. M. K. Piekarska, M. Piekarski, Syn dwóch matek, Warszawa 2016, s.105.
Źródło zdjęcia: Mała „Niunia” rozpoznana jako Janina Kuziak, którą zaopiekowała się rodzina Zdziochów, 1945 r. (Archiwum Państwowe w Zamościu). |
Trudne powroty – nierozliczone zbrodnie
„Za te wszystkie wydarzenia – dzieci Zamojszczyzny oskarżają Niemców hitlerowskich. Ja jeszcze dodałabym do tego kilka słów, a mianowicie: dzieci Zamojszczyzny oskarżają i ostrzegają dziś tych wszystkich, którzy chcą wojny, dążą do niej”.
Z kilku tysięcy najmłodszych wysiedlonych przeznaczonych na germanizację, większość nie powróciła do kraju. Dorosłe „Dzieci Zamojszczyzny” przepełnione lękiem, traumą przeżyć wojennych, często nie znajdowały siły na rozliczenie się z przeszłością. Główni organizatorzy Akcji Zamość jak Heinrich Himmler, Fridrich Wilhelm Krüger, Odilo Globocnik, po schwytaniu przez aliantów popełnili samobójstwo. Herman Krumey został osądzony dopiero w latach 60. XX w. Wielu spośród bezpośrednich sprawców zbrodni nie spotkała żadna kara.
Źródło cytatu: Słowa Marii Wilgii, ofiary wysiedleń. Zamojszczyzna – Sonderlaboratorium SS…, t. II, s.428.
Źródło zdjęć: Dzieci zwolnione z KL Lublin w Szpitalu św. Jana Bożego (Instytut Pamięci Narodowej). |